Zdenkowani #3 2016

6/27/2016 09:43:00 AM

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam!


W ciągu tych dwóch miesięcy uzbierało mi się tyle pustych opakowań, że aż wysypywały się z mojego składzika. Jak w każdym denku mam tutaj kilka hitów, ale trafiłam również na totalne porażki, do których nigdy nie wrócę. Przejrzymy zatem moje pustaczki :)


Do demakijażu wykorzystałam SYLVECO Lipowy płyn micelarny, który okazał się u mnie przeciętniakiem. Nic szczególnego. Miał zmywać również makijaż wodoodporny, a nawet ze zwykłym tuszem do rzęs nie radził sobie tak jak trzeba. Zainteresowanych recenzją odsyłam tutaj KLIK. Kolejnym zdenkowanym produktem do twarzy będzie Peeling do twarzy Nacomi, który jest rewelacyjny. Moja wersja przeznaczona była dla skóry trądzikowej, mieszanej i tłustej. Niepozorny korund jak zwykle dał radę. Ładnie złuszczał naskórek i wygładzał skórę. Regulował również wydzielanie sebum oraz zapobiegał wyskakiwaniu nowych niedoskonałości. Recenzję znajdziecie tutaj KLIK. Na koniec dwóch moich ulubieńców - maski do twarzy Lush Cupcake i Don't Look At Me. Cupcake pięknie oczyszczała skórę i wchłaniała pryszcze, a Don't Look At Me wyrównywała koloryt i wygładzała skórę. Z pełną recenzją zapoznacie się tutaj KLIK


Kremy do rąk idą u mnie jak woda... Zużyłam dwa. Pierwszy to Yves Rocher Balsam ochronny na zimę z masłem karite, który jest genialny zimą! Świetnie natłuszcza, odżywia suchą skórę dłoni, przyjemnie pachnie i nie pozostawia tłustej warstwy. Na pewno wrócę do niego zimą. Drugi to duże rozczarowanie - Regenerum Regeneracyjne serum do rąk. Mało wydajny, bardzo słabo nawilżał, a po kremowaniu rąk miałam uczucie jakbym nie umyła dłoni. Straszny bubel, a z większą ilością narzekań możecie zapoznać się tutaj KLIK


Wiecie, że jestem balsamowym leniuszkiem, dlatego jestem z siebie dumna, że wykończyłam całe opakowanie masła od ciała Papaya Body Butter od The Body Shop. Lepszego masła do ciała nie miałam. Pięknie pachnie, super nawilża i to przez wiele godzin. Wieczorem jak smarowałam nim całe ciało to rano jeszcze potrafiłam czuć doskonałe nawilżenie oraz jego piękny zapach. Zachwytów ciąg dalszy czeka na Was tutaj KLIK. Jestem na etapie wykańczania zapasu żeli pod prysznic i od roku nowego żelu nie kupowałam. A jeszcze wpadło znowu kilka nowości i wystarczy mi ich na kolejne pół roku. Jednym z żeli był Yves Rocher o zapachu kandyzowanej pomarańczy i cynamonu. Zapach trochę ciężki jak na cieplejsze miesiące, ale bardzo ładny. Żel dobrze myje i nie przesusza skóry. Kolejny produkt to Wygładzający cukrowy peeling do ciała od Perfecta SPA. Nigdy więcej nie kupię produktu, który na pierwszym miejscu w składzie ma parafinę. Po jego zastosowaniu miałam wrażenie jakbym wykąpała się w miodzie. Masakra i nigdy więcej!


Swoim stopom zafundowałam ostatnio dobrą dawkę pielęgnacji. Zaczęłam od skarpet złuszczających Holik Holika One Shot Peeling, które jako jedyne u mnie działają. Gubiłam skórę jak jaszczurka, a moje stopy dostały nowe życie. Gładkie, miękkie jak pupcia niemowlaczka. Mniej więcej po miesiącu od użycia skarpet zrobiłam sobie Regeneracyjną kurację do stóp od Regenerum. Tym razem marka mnie nie zawiodła i jest to bardzo fajny produkt, który dobrze nawilża stopy. 


Zostałam zmuszona do farbowania włosów... Za dużo siwych włosów pojawiło się u mnie ostatnio, ale nie chciałam ich dodatkowo obciążać trwałą farbą do włosów, dlatego zdecydowałam się na krem koloryzujący. Traf chciał, że udało mi się idealnie dobrać kolor farby do koloru moich włosów. L'Oreal Casting Creme Gloss w odcieniu  Mrożone Mochaccino skutecznie zakryło moje siwe włosy bez ich obciążania. Dla wzmocnienia włosów (ponieważ walczę z ich wypadaniem) zużyłam Kurację przeciw wypadaniu włosów od Yves Rocher, Nie do końca się u mnie sprawdziła, ale dobrze było spróbować. 


Zużyłam mój ulubiony preparat do mycia pędzli od MAC. Dotrze dosłownie wszystkie zabrudzenia pędzli z prędkością światła. Z kolorówki do kosza idzie kolejne opakowanie tuszu do rzęs Lovely Curling Pump Up. Dobra drogeryjna maskara, która pięknie wyczesuje rzęsy. Na koniec zostawiłam dwie próbki: pierwsza to krem do rąk Tony Moly Banana Hand Milk, a druga to Clinique Moisture Surge żel krem do twarzy. Oba produkty spodobały mi się na tyle, że krem z Clinique zakupiłam, a krem do rąk planuje. Planuje bo w Sephorze go już nie było, więc nie długo zrobię zamówienie u mojego ulubionego dostawcy na ebay :)

A jak wygląda Wasze denko w tym miesiącu?

Zobacz również inne posty

25 komentarze

  1. Zachęciłaś mnie tymi skarpetami złuszczającymi. Koniecznie muszę je nabyć :) Żółciak z Lovely stały bywalec u mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, ale tylko Holik Holika. Inne na mnie nie działają :(

      Usuń
  2. Tusz z Lovely znam i bardzo lubię ;-) Casting znam i od czasu do czasu zdradzam go z Olia Garniera- obie farby spisuja się u mnie podobnie i nie zawierają amoniaku ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie Garnier i L'Oreal to jedna stajnia ;) Tak brak amoniaku jest ogromnym plusem :)

      Usuń
  3. Kiedyś miałam mieszane uczucia co do tego tuszu Lovely, gdyż zaczeły mi wypadać rzęsy i nie wiem czy to było spowodowane tuszem czy coś innego było na rzeczy :) Dałam mu szanse jeszcze raz, więc zobaczymy czy to wtedy było przez tusz :) pięknie rozdziela rzęsy i jest nie drogi więc mam nadzieję, że zostanie ze mną na dłużej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie fajnie :/ Ja u siebie nie zauważyłam żeby rzęsy po niej wypadały. Daj znać jak wypadł drugi test :)

      Usuń
  4. Bardzo chciałabym wypróbować maski z lush.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje denko zawsze słabe :( Powoli kończę żel do mycia twarzy jak i żel pod prysznic, a poza tym wszystkiego pełno

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładnie Ci poszło, znam raptem micelka Sylveco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo tego i bardzo ładnie ci to poszło :) ja akurat zbieram produkty do denka w sumie dawno nie zaglądałam do tej torby więc może się okazać że mam tego bardzo dużo :P z Twojego denka chyba nic nie miałam, przynajmniej nie kojarzę ale maski lush mnie bardzo kuszą

    OdpowiedzUsuń
  8. ja w tym i ubiegłym roku używałam skarpetek z Purederm i są genialne ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę to dobrze, ze u Ciebie zadziałały. U mnie po Puredermie nic się nie działo :(

      Usuń
  9. Pump Up mascara uwielbiam ;) Natomiast na płyn Sylveco i peeling Nacomi mam wielką ochotę i myślę, ze niedługo się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. To prawda. Cieszę się, że odkryłam markę Nacomi :)

      Usuń
  11. ja pod wpływem pozytywnych opinii na blogach kupiłam ten tusz z Lovely, ale niestety nie polubiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam balsam Lody Melba, ale zapach strasznie mnie drażnił :) może peeling ma trochę przyjemniejszy zapach

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam kiedyś peeling Lody Melba i byłam zadowolona :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Lush jak zawsze nie zawiódł. Peeling z nacomi muszę wypróbować, bo maseczka jest świetna, TBS Papaya ma super zapach, dobry zamiennik dla serii z Mango. Szkoda, że kuracja z YR się nie sprawdziła, bo opakowanie ma super. Krem do rąk z tonymoly podobno jest super - lepszy nawet niż ich krem w formie pandy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lush jeszcze nigdy mnie nie zawiódł ;)
      A jaką maseczkę Nacomi masz?
      Krem do rąk fajny. Zamówiłam sobie jeszcze pandę, ale maseczkę na twarz - kremu nie miałam.

      Usuń
  15. Sporo fajnych produktów u Ciebie wypatrzyłam- na pewno skuszę się na skarpety złuszczające do stóp, próbowałam kiedyś takich biedronkowych, ale spowodowały łuszczenie przez 2 tygodnie, a efekt końcowy taki sobie. No i do kompletu kuracja do stóp z Regenerum.

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam jedynie tusz Lovely, ale u mnie się nie sprawdził.
    Moje czerwcowe denko nie prezentuje się spektakularnie. Zresztą pokazałam je na swoim blogu, więc jeśli masz ochotę to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny! Jak już tu jesteś zostaw po sobie ślad :)
Za komentarze i obserwację postaram się odwdzięczyć.