Tanie rozwiązanie: NARS, Orgasm vs. Lovely, Oh Oh Blusher

11/08/2016 09:00:00 AM

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam!


Na początku swojej fascynacji kosmetykami byłam przekonana, że za jakość trzeba odpowiednio zapłacić, a drogeryjne kosmetyki nie nadają się do niczego. Chociaż w liceum mój makijaż składał się tylko z kosmetyków drogeryjnych, bo po prostu było mi wszystko jedno i nie interesowałam się tak bardzo kosmetykami jak teraz. Później moje zainteresowanie makijażem wzrosło, ale częściej sięgałam na "wyższą półkę", a do drogeryjnych kosmetyków pochodziłam z dystansem. Zresztą kiedyś formuły i trwałość kosmetyków drogeryjnych były zdecydowanie gorsze niż teraz. Blogowanie nauczyło mnie jednak, że w drogeriach można znaleźć perełki, które jakością i trwałością przewyższają albo są porównywalne do dużo droższych marek. Skłoniło mnie to do powrotu do wpisów "Tanie rozwiązanie", bo warto zaglądać do drogerii. Może nie po wszystkie kosmetyki, bo wszędzie trafiają się buble. Róż do policzków Orgasm (NARS) jak i Oh Oh Blusher (Lovely) pewnie zna każda z Was. Oba są dosyć popularne i bardzo do siebie podobne, a urwały się z różnych półek cenowych. Porównamy sobie dzisiaj, czy róż Lovely, Oh Oh Blusher jest godnym zamiennikiem różu NARS, Orgasm :)

OPAKOWANIE
Nie ulega wątpliwości, że opakowanie różu NARS wygląda bardziej luksusowo, łatwiej się otwiera i dodatkowo w środku znajdziemy lusterko. Za to Lovely ma odkręcane opakowanie, wykonane z plastiku bez lusterka. Jednak desing w tańszym różu bardzo mi się podoba - te złote kajdanki wyglądają uroczo. Lubię też klasyczne czarne, proste opakowania jakie proponuje nam NARS. Lepsze wykonanie opakowania ma zdecydowanie droższy róż, ale przecież za to też płacimy, a nawet opakowanie może być droższe niż jego zawartość.


KONSYSTENCJA I APLIKACJA
Dobra - oba to róże prasowane jak widać na załączonym zdjęciu, jednak różnią się od siebie w formule. Orgasm jest jedwabisty w dotyku, a Oh Oh Blusher jest bardziej suchy, szorstki. Różnicę można poczuć tylko pod palcami. O ile pierwszy róż nie pyli się wcale podczas aplikacji, to tańszy zamiennik nadrabia to za dwoje. Niestety, Oh Oh Blusher bardzo się pyli, więc trzeba uważać żeby nic wokół nie pobrudzić. Intensywność na policzkach można w obu przypadkach stopniować, ale z tańszym rozwiązaniem trzeba bardziej uważać, bo można przesadzić. Możemy nimi delikatnie musnąć policzki uzyskując delikatny efekt.


KOLOR I PIGMENTACJA
Na pierwszy rzut oka kolory są niemal identyczne. Delikatna brzoskwinia z domieszką różu opalizująca na złoto. Róż Oh Oh Blusher na swatchu wyszedł bardziej różowo, ale na policzkach wyglądają identycznie. Pigmentacja w obu przypadkach jest świetna - nic dodać nic ująć.



EFEKT I TRWAŁOŚĆ
Oba róże zawierają złote drobinki, które dają ładny blask. Bardziej jednak skłaniam się ku różowi Orgasm, który dodatkowo na policzkach tworzy przepiękną błyszczącą tafle. Zarówno Orgasm jak i Oh Oh Blusher dodają policzkom świeżości, dodają życia całemu makijażowi. Wyglądają bardzo naturalnie. Muszę przyznać, że wyższa półka rozczarowała mnie pod względem trwałości. Oba produkty mają porównywalną do siebie trwałość, a nawet tańsza półka jest w tym temacie minimalnie lepsza. Zobaczcie jeszcze jak wyglądają na policzkach.

Tu na policzkach NARS, Orgasm:

A tutaj Lovely, Oh Oh Blusher:
 
Podsumowując: Z obu róży jestem zadowolona, jednak patrząc na cenę tych dwóch kosmetyków zdecydowanie wygrywa tu Lovely, Oh Oh Blusher, czyli tańszy zamiennik. Nie dość, że jest ponad 15 razy tańszy to trwałość ma taką samą jak NARS, a nawet delikatnie lepszą. Tasze rozwiązani w mojej ocenie jest godnym zamiennikiem hitu jakim jest róż Orgasm. Cena NARS, Orgasm - 145 zł, a Lovely, Oh Oh Blusher - 9,69 zł. Jeśli właściwie nie widać różnicy to po co przepłacać?

Dajcie znać w komentarzach co myślicie o serii wpisów tanie rozwiązanie? :) Skusiłyście się na któryś z róży? Co o nim myślicie? :)

Zobacz również inne posty

23 komentarze

  1. Kupiłam kiedyś Lovely z ciekawości i naprawdę bardzo polubiłam ten róż ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tego różu z Lovely. Niestety czasem przy tańszych różach spotkałam się z nietolerancją ich przez moją cerę - w tych miejscach wychodziły mi krostki. Nie twierdzę, że w przypadku Lovely tak by się stało. Efekt jest piękny i za tę cenę naprawdę kusi. Pozdrawiam :) Megly (megly.pl)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuje :( Też bym miała sceptyczne nastawienie do drogeryjnych róży jakby powodowały u mnie krosty :(

      Usuń
  3. Miałam Lovely, ale kompletnie nie przypadł mi do gustu :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Róż Oh oh Blusher mam od niedawna i uwielbiam efekt jaki daje na policzkach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NARS ma zdecydowanie lepszy kolor i pięknie wygląda na twarzy, Lovely trochę ginie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NARS daje taką tafle, a Lovely też ładnie się błyszczy. Może mogłam wrzuć zdjęcia z flashem lepiej by się prezentowały ;)

      Usuń
  6. Jestem ciekawa jak wypadaja nowe róże z wibo 'inspirowane' słynnym Narsem :) co do tego różu z lovely to chyba się skuszę bo właśnie szukam takiego koloru :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa, bo wyczytałam już w internecie, że Ecstasy jest mocno "inspirowany" Orgasmem. Niestety, testerów w sklepie nie było, więc nie pomacałam. Z drugiej strony Wibo i Lovely to jedna stajnia, więc jestem ciekawa, czy po prostu Oh Oh Blusher nie jest zamknięty w Ecstasy...

      Usuń
  7. Świetny post, to prawda, czasami kompletnie nie warto przepłacać. Kosmetyki Lovely z kolorówki bardzo lubię :). Za to jestem zachwycona Twoją szminką ciemną z Golden Rose. Cudo! 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem nie warto przepłacać.
      A dziękuje :) Pomadka nr 5 Golden Rose - płynne matowe :)

      Usuń
  8. Narsa mam mini, ale czy bym za niego zapłaciła taką cenę to sama nie wiem;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oba świetne, NARS ma fajniejsze opakowanie, ale ogólnie kolor bardziej podoba mi się z LOVELY.

    OdpowiedzUsuń
  10. na róże raczej się nie skusze, bo ostatnio prawie w ogole po nie nie siegam. Ale oba ładnie wygladaja:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ładny ten Lovely, może skuszę się na wiosnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam żadnego z tych róży, ale podoba mi się jak wyglądają na policzkach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. na swatchach zdecydowanie orgasm bardziej mi się podoba. ta złota tafla jest boska! ale róż z lovely z chęcią kupię, wypróbuję. za taką cenę - czemu nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Orgazm ma już wiele tańszych drogeryjnych odpowiedników :)
    mam kilka róży tego typu, ale jednak róż Narsa marzy mi się nadal :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Orgasm jednak bardziej mi się podoba, myślałam, że są bardziej do siebie podobne. :)) Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie używam różu ale fajnie, że te kultowe produkty mają tańsze zamienniki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mi się podoba ten Lovely, do tego łatwo dostępny i tani ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny! Jak już tu jesteś zostaw po sobie ślad :)
Za komentarze i obserwację postaram się odwdzięczyć.