Hit czy Kit?! || IT'S SKIN: Babyface BB Cream Silky do skóry tłustej

9/01/2017 09:42:00 PM

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam!


Jednego pięknego dnia przeglądając zdjęcia na instagramie zauważyłam urocze opakowanie ze skrzydełkami. Okazało się, że to urocze opakowanie skrywa w sobie kosmetyk azjatycki - Babyface BB Cream Silky marki It's Skin. Oczarowana opakowaniem postanowiłam spróbować po raz pierwszy kremu BB marki azjatyckiej. Pomyślałam sobie, że skoro tak bardzo podoba mi się pielęgnacja azjatycka to czemu nie spróbować kremu BB azjatyckiej marki? Z tego typu produktem nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale chciałam coś delikatniejszego na lato żeby darować sobie podkład w upalne letnie dni. Babyface BB używam już od kilka miesięcy, a do jego recenzji miałam już kilka podejść...

OPIS PRODUCENTA:
Aksamitny krem BB polecany dla skóry mieszanej i tłustej. Delikatnie rozjaśnia i ujednolica koloryt skóry, nawilża oraz wygładza i bardzo dobrze ukrywa drobne niedoskonałości. Stosowany regularnie przywraca skórze równowagę hydrolipidową, kontroluje przetłuszczanie i przeciwdziała błyszczeniu skóry. Zawiera wysoki filtr przeciwsłoneczny SPF 36++ (UVA/UVB). 

Produkty kosmetyczne IT'S SKIN opracowywane są przez lekarzy dermatologów z Uniwersytetu Medycznego w Seulu. Mają unikatowe receptury wykorzystujące połączenie naturalnych składników z najnowszymi osiągnięciami nauki w dziedzinie Dermatologi, dzięki temu skutecznie pozwalają obudzić pierwotną energię i witalność, która drzemie w skórze.

MOJA OPINIA:
Opakowanie jest trochę infantylne niczym zabawkowy kosmetyk dla małych dziewczynek. Po prostu nie da się ukryć, że wygląda uroczo. Nie zapominajmy jednak, że opakowanie to nie wszystko. Odkręcana tubka zawiera w sobie 30 ml kremu BB. Jestem średnio przekonana do wyciskanych tubek z podkładami czy kremami BB - jestem zwolenniczką szklanych bądź plastikowych opakowań z pompką. Przynajmniej wtedy mam kontrolę nad tym ile kosmetyku mi jeszcze zostało - tutaj nie do końca.



Konsystencja kremu jest gęsta, treściwa. Nie sprawia problemów z aplikacją kosmetyku i przy tym ładnie kryje niedoskonałości. W przypadku kremu BB Babyface nie możemy wybrać dla siebie odpowiedniego koloru... Producent nam go w ogóle nie daje - jest jeden kolor i tyle.  Można natomiast wybrać albo krem BB przeznaczony dla skóry tłustej albo krem BB nawilżający. Ja wybrałam pierwszą opcję. Kolor kremu jest bardzo jasny więc bladolicym powinien odpowiadać. Jest beżowy ciepły, ale dla mnie delikatnie za jasny.


W ramach porządnego przetestowania kosmetyku nakładałam go palcami, pędzlem i gąbeczką. Wszystkie metody jego aplikacji wypadły bardzo dobrze. Jak na delikatny krem BB ma w sobie dużo pigmentu przez co dobrze kryje drobne niedoskonałości. Jego krycie określiłabym jako średnie. Babyface BB daje świetliste wykończenie, delikatnie mokre i jak dla mnie wymaga przypudrowania. Najlepiej pudrem rozświetlającym dla pobicia efektu. Po pierwszym użyciu byłam zachwycona efektem jaki daje na skórze jednak z każdym kolejnym użyciem widziałam coraz więcej minusów... Po pierwsze (chyba najgorsze) on nie trzyma się mojej skóry. Nie wtapia się w skórę on po prostu na niej jest... Nawet po przypudrowaniu całości wystarczy jedno małe niewinne przetarcie i już nie ma go w tym miejscu. Później trudno jest naprawić taką lukę. Nie mam w zwyczaju noszenia podkładów ze sobą w torebce więc pewnego pięknego dnia chodziłam z taką luką bo przypudrowanie nic nie dało. Najlepiej nie dotykać twarzy przez cały dzień... Nie używam pod niego kremu nawilżającego - nakładam go po użyciu toniku. Po jego zastosowaniu czuć, że skóra jest dopieszczona i świetnie nawilżona. Jeśli chodzi o trwałość to szału nie ma. Po kilku godzinach noszenia widać, że coś jest nie tak z cerą. Nie jest już taka świetlista, promienna jak zaraz po jego nałożeniu, a raczej zmęczona. Widać to szczególnie przy ustach i koło nosa. Spod kremu BB zaczyna prześwitywać skóra, co tu dużo mówić nie stapia się ze skórą. Jest jak maska! Nie jest to kosmetyk, który nadaje się do 12h noszenia. Raczej na 2h spacer lub szybkie wyjście do sklepu. Producent zapewnia nam też, że kontroluje przetłuszczanie i przeciwdziała błyszczeniu skóry. Skóra po jego zastosowaniu świeci się, ale naturalnie i faktycznie mogę zgodzić się z tym, że kontroluje wydzielanie sebum w szczególności na czole. Krem kupiłam z myślą o cieplejszych dniach żeby nie obciążać skóry podkładami i mieć jak najmniej kosmetyków na sobie szczególnie w upały. Jednak dla mnie on na upały kompletnie się nie nadaje przez jego słabą trwałość. Wydawał się idealną opcją na lato bo ma wysoki filtr przeciwsłoneczny. Nie jestem przekonana, czy ten kosmetyk jest faktycznie dla skóry mieszanej i tłustej bo u mnie wypada bardzo słabo. Raczej polecałabym go osobą z cerą suchą lub normalną. Jeszcze na koniec zobaczcie jak wygląda na skórze kilka minut po aplikacji. Kolor jest dla mnie za jasny, ale później w ruch poszedł bronzer i porządnie się przyciemniłam :)


Podsumowując: Wiem, że krem It's Skin Babyface BB  ma wiele zwolenniczek, bo po jego zakupie przeczytałam kilka recenzji, które były pozytywne. Natomiast dla mnie jest to niewypał. Przynajmniej jak dla mnie nie jest to kosmetyk dla skóry mieszanej i tłustej. Fakt faktem reguluje wydzielanie sebum i skóra świeci się ale naturalnie. Aplikacja też nie sprawia problemów za to jego trwałość to koszmar. Najlepiej sprawdzał mi się w chłodniejsze dni - w upały zupełnie odpada. Swój egzemplarz kupiłam w Minti Shop za 35 złotych. Dla mnie jest to bubel, który ma tylko piękne opakowanie.

Lubisz/używasz kremów BB? Jaki jest Twoim ulubieńcem? :)

Zobacz również inne posty

14 komentarze

  1. Nie miałam nigdy BB kremów. Raczej wolę standardowe podkłady:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Opakowanie cudne :) BB mi służą więc może kiedyś sprawdzę!;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opakowanie rzeczywiście jest bombowe i zapewne przyciągnęłoby nasz wzrok. Szkoda, że kosmetyk to bubelek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie on kusił, ale mam cerę mieszaną więc teraz sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kremy BB dla mnie zawsze mają mniejszą trwałość niż podkład, jednak wiem, że chronią przed słońce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mają ale żeby tak schodził to masakra. Później jeszcze celowo przecierałam palcem po czole i zostawał mi na palcu, a na czole dziura 😯

      Usuń
  6. azjatyckie kremy bb zupełnie nie dla mnie, trafic z odcieniem to dla mnie wyzwanie, wszystkie są za ziemiste!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt trafić z odcieniem to jak wygrać w totka 😉

      Usuń
  7. W Azji wszystko jest tak pięknie zapakowane! Ah, aż chce się używać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Większość azjatyckich kosmetyków jest bardzo infantylna, bo buzie tych kobiet są tak gładkie jak dziecięce, co według mnie ma jakieś powiązanie :) Krem bardzo ładnie wygląda na Twojej skórze, jednak jaki z niego pożytek, kiedy gdy go dotkniemy od razu się ściera.
    wiktoriazuk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny! Jak już tu jesteś zostaw po sobie ślad :)
Za komentarze i obserwację postaram się odwdzięczyć.