HIT czy KIT? Benefit They're real push-up liner

1/11/2015 09:45:00 AM

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam!


Zabierałam się do napisania tej recenzji jak pies do jeża... Nie wiedziałam, co ja mam napisać o They're real push-up liner z Benefit. Minęły cztery miesiące jak go mam w swojej kolekcji i wypadałoby napisać dla Was ostateczną recenzję. Kupiłam go z myślą używania go na co dzień na jakiś cień do powiek. Jak to się skończyło? Zapraszam do lektury :)


Odkąd w lipcu zawitał do perfumerii Sephora kusił mnie swoimi obietnicami bezproblemowego i szybkiego stworzenia kreski. Ja mistrzem jaskółek i kresek nie byłam więc ten chwyt marketingowy trafił do mnie bardzo łatwo. Cena odstraszała, ale od czego są dni VIP w Sephora? :) Jak nadarzyła się okazja i trochę gotówki to wpadł do koszyka. Myślałam, że będzie moim ideałem.

OPIS PRODUCENTA
Pierwszy na świecie otulający rzęsy żelowy eyeliner we flamastrze! Rozwiązuje jeden z największych odwiecznych dylematów urodowych - jak namalować idealną kreskę? To proste nie do uwierzenia... The're real! push-up liner - eyeliner z efektem push up otula linię rzęs, ułatwiając wykonanie perfekcyjnej kreski. A im bliżej narysowana kreska, tym większe wydaje się oko!

OPAKOWANIE
Jak wszystkie kosmetyk Benefit liner znajdziemy zapakowany w kartonik z ulotką. Sam liner znajdziemy w okręcanym opakowaniu przypominającym flamaster. Końcówka jest typu AccuFlex i ma pomagać w namalowaniu kresek. Dodatkowo żeby produkt nie wysechł dołączony jest mały koreczek.




MOJA OPINIA
Zacznę od plusów... Dla mnie pomysł jest na prawdę bardzo ciekawy zamknąć formułę żelu we flamastrze. Można go bez obawy o potłuczenie (jak to eyelinery żelowe w słoiczkach a do tego jeszcze trzeba mieć dodatkowo pędzel) zabrać wszędzie. Kolejnym plusem jest ten koreczek zabezpieczający przed wyschnięciem produktu oraz pomysł wysuwania produktu. Ok pomysł super, ale w praktyce masakra. Koreczek trzeba po każdym użyciu czyścić, a na wysunięcie produktu z dziurki trzeba bardzo długo czekać. Więc jeśli się Wam śpieszy albo wykonujecie dzienny makijaż i macie na niego mało czasu to nie polecam. Na plus jeszcze dam to, że bardzo łatwo nim zrobić jaskółkę. Można bardzo łatwo wyznaczyć nim punkt do jej zrobienia, więc super. Minus - nie da się nim zrobić cienkiej kreski ani nie nadaje się do malowania na cieniach. U mnie działa tylko jak mam gładką powiekę delikatnie muśniętą podkładem lub korektorem, a na to trochę rozświetlacza. Plusem jest także to, że jest to najczarniejszy eyeliner jaki miałam, podobnie jak w przypadku tuszu do rzęs z tej serii. A jak wygląda cały proces namalowania kreski... Niestety nie jest to takie łatwe jak się mogłoby wydawać po zapewnieniach producenta. Trzeba się nie źle namachać i budować tą kreskę tym bardziej, że nie da się jej zrobić cienkiej. W grę wchodzi tylko gruba kreska. A jeszcze gorsze jest to, że nic nie rusza tego produktu. Jeśli się pomylimy i zrobimy krzywo kreskę to kaplica. Trzeba trzeć nawet najlepszym micelem no i poprawić później makijaż. Właśnie a później przy demakijażu to tylko rusza go olej kokosowy. Nie dał mu rady nawet micel z Garnier, Tołpy i emulsja do mycia Cetaphil, którą też czasem robiłam demakijaż. Zauważyłam również, że jak chce poprawić kreskę bo jest troszkę krzywa to ciągnąc liner po już zrobionej kresce to schodzi płatami... Dziwne prawda? Poprawiając trzeba go tak jakby wklepywać w powiece, a nie po niej sunąć. Pokażę Wam kilka zdjęć jak wygląda kreska wykonana ww. eyelinerem.




Wygląda bardzo ładnie, ale tak jak pisałam wyżej nie było to łatwe. A jak ogólnie jest z trwałością produktu? No to zobaczcie same.


Trochę odcisnął się na górnej powiece, rozmazał i zszedł płatami... Trwałość pozostawia wiele do życzenia.


Podsumowując: za taką cenę i po obietnicach spodziewałam dużo więcej, niestety produkt bardzo mnie rozczarował. Nie utrzymuje się długo na powiece, troszkę się odbija i rozmazuje. Da się go zmyć bez tarcia tylko olejem kokosowy i pewnie produktem do demakijażu Benefit z tej samej serii. Kreskę zrobić nie jest wcale tak łatwo, ale jaskółkę już tak. Wychodzą w grę grube kreski o cienkich możemy zapomnieć. Plusem jest również to, że jest bardzo czarny.

Jeśli macie to jak Wam przypadł do gustu? Macie podobne odczucia, czy Was jednak oczarował?
opis z www.sephora.pl

Zobacz również inne posty

22 komentarze

  1. Ja wolę robić kreski cieniem do powiek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam go i po tym co przeczytałam, to chyba nie chcę... A miałam ochotę, nie powiem. Ale już wolę zostać z tymi moimi pędzlami i żelowymi eyelinerami. Można poprawić, to co nie wyjdzie i są nie do zdarcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się strasznie nakręciłam czytając pierwsze recenzje oglądając YT bo tam był strasznie zachwalany. Niestety, okazał się bublem.

      Usuń
  3. o jej.. ale lipa :/ znam o wiele tansze i lepsze odpowiedniki tego

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie miałam problemu ze zmywaniem ale zrobić nim kreskę nie jest mi aż tak łatwo, kruszy sie jeśli 2x przyjadę po tym samym miejscu

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak został wypromowany przez YT :/ Przygotowałaś bardzo rzetelną recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wypromowany dlatego też go kupiłam. Starałam się jak mogłam pisząc tą recenzję, bo było mi ciężko kiedy wszyscy go zachwalali a dla mnie to bubel :(

      Usuń
  6. Mnie od początku on jakoś nie kusił, choć kreska wygląda ładnie po nałożeniu, ale cena pewnie równie ładna... Ja rysuję kreskę eyelinerem baaardzo rzadko, więc nawet nie rozglądam się za niczym specjalnym, mam pisak z Pierre Rene, który trafił do mnie przy okazji spotkania blogerek i jest naprawdę fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dałam za niego chyba 90 złotych na promocji z tego co pamiętam, ale teraz kosztuje 125 złotych i za taką cenę to straszny przeciętniak. W drogerii można znaleźć dużo lepsze eyelinery. Pierre Rene, a który? Tak taki śmieszne wykrzywiony? :D

      Usuń
  7. cena nie adekwatna do jakości

    OdpowiedzUsuń
  8. Benefitu bym nie podejrzewała o taki bubel!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie! Tym bardziej, że jestem zachwycona ich tuszem do rzęs They're real.

      Usuń
  9. mam próbkę i nie polubiliśmy się, wole eyelinery w kałamarzu

    OdpowiedzUsuń
  10. taka cena, a beznadzieja. szkoda ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się tylko kolor, bo rzeczywiście ładna czerń. Ale zbyt gruba ta kreska. Wygląda dobrze na dużych oczach. No coż nawet Benefit ma swoje "przywary":-)

    OdpowiedzUsuń
  12. oj to chyba jednak produkt nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze go nie miałam ale widzę ,że nie ma czego żałować <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Od początku czułam że coś będzie z nim nie tak, nie kupowałam takiego sposobu aplikacji. Wolę tradycyjnie pędzelkiem zrobić kreskę, taniej wydajniej i trwalej ;)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny! Jak już tu jesteś zostaw po sobie ślad :)
Za komentarze i obserwację postaram się odwdzięczyć.