IT'S SKIN || Maseczki do twarzy w płachcie

11/20/2017 09:33:00 PM

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam!


Szał na koreański rytuał pielęgnacji i koreańskie kosmetyki jeszcze nie minął a ja całym sercem pokochałam maseczki w płachcie. Nie wyobrażam sobie już bez nich mojej pielęgnacji twarzy. Pamiętam, że na początku jak było o nich głośno to pomyślałam sobie, że co takiego może zrobić maseczka, która kosztuje więcej niż dychę i na dodatek jest do jednorazowego użytku?! Chyba było mi szkoda kasy, ale w pewnym momencie powiedziałam sobie a spróbuje, czemu nie? Spróbowałam i tak już zostało. Raz w tygodniu koniecznie na mojej twarzy ląduje maseczka jakiejś koreańskiej marki - tylko koreańskiej. Mój początek z marką IT'S SKIN zaczął się od wielkiego rozczarowania, którym był ich krem BB (KLIK). Jednak jeden bubel nie sprawił, że olałam markę, wręcz przeciwnie chciałam sprawdzić inne kosmetyki bo przecież na pewno nie wszystkie kosmetyki mają złe. Akurat fajnie się złożyło, że mam blisko do stoiska IT'S SKIN więc jest to plus bo nie muszę zamawiać ich kosmetyków online. Skusiłam się najpierw na dwie maseczki w płachcie i później wróciłam po więcej. Dzisiaj zapraszam na recenzję zbiorczą czterech maseczek Green Tea, Hyaluronic Acid, Collagen i Aloe :)


Wszystkie maseczki z dzisiejszego wpisu są bardzo cienkie i zawsze bałam się, że cienka płachta, z której są wykonane rozerwie mi się podczas rozkładania. Jednak nic takiego nie miało miejsca chociaż trzeba obchodzić się z nimi bardzo delikatnie. Poprzednie maseczki w płachcie były wykonane z trochę grubszych tkanin niż propozycja od IT'S SKIN. Rozmiar również różni się od innych maseczek, które miałam okazję używać - są mniejsze, ale za to idealnie dopasowane do mojej twarzy.

GREEN TEA || WATERY MASK SHEET
Maseczka do twarzy w płachcie (do jednorazowego użytku) z wyciągiem z zielonej herbaty. Nawilża skórę, utrzymuje odpowiednią równowagę hydrolipidową a jednocześnie zabezpiecza skórę przed wolnymi rodnikami oraz przedwczesnym starzeniem się.


Wyciąg z zielonej herbaty jest mi znanym składnikiem stosowanym szczególnie w kosmetykach dla cer trądzikowych. Znany jest ze swoich właściwości bakteriobójczych oraz przeciwzapalnych. Sięgnęłam po nią kiedy moja cera przeżywała burzliwy wysyp, po którym dzień po zastosowaniu maseczki pozostał mały ślad. Ukoił bolące zmiany i sprawiła, że zaczęły ładnie się wchłaniać. Bardzo ładnie zwęziła pory i uregulowała wydzielanie sebum dlatego może być fajną maseczką dla cer mieszanych/trądzikowych. Skóra po jej zastosowaniu jest również ładnie rozjaśniona a jej koloryt jest wyrównany. Dodatkowo maseczka ma również właściwości nawilżające, ale nie będę ukrywać, że nawilżenie jakie ona daje jest słabe. Lepiej radzi sobie właśnie ze zmianami trądzikowymi, zwęża pory i reguluje wydzielanie sebum.

HYALURONIC ACID || MOISTURE MASK SHEET
Nawilżająca maseczka do twarzy w płachcie (do jednorazowego użytku) z kwasem hialuronowym. Intensywnie nawilża, zmniejszając uczucie ściągnięcia skóry i wywołanego nim dyskomfortu. 


Po maseczki nawilżające sięgam tylko raz w tygodniu. Zazwyczaj stosuję najpierw nawilżającą maseczkę w płachcie a później nawilżającą maseczkę na cała noc. Podstawową właściwością kwasu hialuronowego (który możemy znaleźć w składzie maseczki) jest wiązanie wody, czyli zabezpiecza przed utratą nawilżenia. Z wiekiem poziom kwasu kolagenowego (hialuronian sodu) w naszym organizmie spada, dlatego warto się wspomagać kosmetykami z tym składnikiem. Po zdjęciu maseczki czuć, że skóra jest bardzo dobrze nawilżona - lepiej niż w przypadku poprzedniej maseczki. W składzie maseczki znajdziemy jeszcze wyciąg z borówki amerykańskiej, która działa na skórę rewitalizująco. Przywraca jej promienny blask co faktycznie widać po zdjęciu maseczki. Skóra wygląda zdrowo, koloryt jest wyrównany. Twarz jest miękka i gładka w dotyku a przede wszystkim świetnie nawilżona.

COLLAGEN || NUTRITION MASK SHEET
Ujędrniająca maseczka do twarzy w płachcie (do jednorazowego użytku). Zawierająca składniki o działaniu napinającym i liftingującym.


Z kolei maseczka Collagen ma bardzo ciekawe działanie bo jednocześnie nawilża skórę i działa na nią napinająco i liftingująco. Kiedy zdjęłam ze swojej twarzy maseczkę czułam, że skóra jest napięta, ale jednocześnie nawilżona. Bardziej niż w przypadku maseczki Tea Tree, ale mniej niż po maseczce Hyaluronic Acid. Napięcie skóry w przypadku tej maseczki jest jak najbardziej na plus bo maseczka ma chronić przed wiotczeniem skóry. Zauważyłam również, że w przypadku tej maseczki również skóra jest rozjaśniona, promienna a jej koloryt jest wyrównany.

ALOE || RELAXING MASK SHEET
Relaksująco-łagodząca maseczka do twarzy w płachcie (do jednorazowego użytku) z ekstarktem z aloesu. Dostarcza niezbędnej dawki nawilżenia przeciwdziałając nadprodukcji sebum.


Słuchajcie ta maseczka jest tak relaksująca, że można przy niej odpłynąć i zasnąć - przynajmniej mi się to zdarzyło (:)). Maseczka koi i łagodzi wszelkie podrażnienia. Wyciąg z aloesu znany jest ze swoich właściwości nawilżających, które czuć podczas noszenia jak i pod zdjęciu maseczki. To jest po prostu bomba nawilżająca dla mojej mieszanej cery. W składzie maseczki możemy znaleźć również wyciąg z awokado, który odżywi naszą skórę. To jest dla mnie druga najlepsza maseczka nawilżająca w płachcie jaką miałam okazję używać. Dodatkowo maseczka pięknie zwęziła pory, sprawiła, że skóra stała się gładka prawie jak pupcia niemowlaczka a jej koloryt został perfekcyjnie wyrównany. Podobnie jak po użyciu poprzednich maseczek zauważyłam, że moja skóra jest rozjaśniona.

A Ty lubisz używać maseczek w płachcie? Jaka jest Twoja ulubiona? :)

Zobacz również inne posty

8 komentarze

  1. miałam jedną maseczkę w płacie Balei, ale nie polubiłam jej, muszę wypróbować jakąś azjatycką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę, że mamy podobne zdanie kochana - ja też uważałam, że maska kosztująca 10 zł cudów nie zdziała a jedynie odchudzi mój portfel. Ostatnio jednak wybrałam bardzo rozsądną drogę i zakupiłam podobne maski (nie pamiętam już firmy ale chyba też coś koreańskiego) za około 7 zł i jak na razie czekają na swoją kolejkę. Zobaczymy, co to będzie :) jeśli chodzi o aloes to ja mam jakieś uczulenie bo twarz po kilku minutach zrobiła mi się czerwona i zaczynała nieprzyjemnie piec...

    OdpowiedzUsuń
  3. O, super post. Szukam mega nawilżających masek. Póki co ukojenie mojej suchej cerze daje tylko aqua bomb z garniera, ale szukam dalej. Tutaj chyba sprawdziłaby się ta z zieloną herbatą :)

    Z chęcią obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio bardzo polubiłam maski w płachcie. Tych masek jeszcze nie miałam,a le wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię maski w płachcie :) mogłabym używać non stop!

    OdpowiedzUsuń
  6. lubię takie maski, właśnie czegoś teraz szukam, mam tak wysuszoną cerę że latem takiej nie miałam po opalaniu, to chyba z ogrzewania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię maski (zawsze to poczucie, że dbam o siebie :D). Z It's Skin nie akurat nie miałam. Ulubiona maska w płachcie to chyba.... z Origins.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny! Jak już tu jesteś zostaw po sobie ślad :)
Za komentarze i obserwację postaram się odwdzięczyć.